L.M., załóżmy, że każdy dzień jest Twoją wygraną. Pomału, na bieżąco. Gratuluję!
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Wiek: 28 Dołączył: 17 Cze 2022 Posty: 390 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-06-20, 18:53
L.M., Każe odciągnięcie się od chęci pocięcia się jest sama w sobie wygraną. Walczymy cały czas, każdy dzień, miesiąc, rok. To czyni silniejszym.
Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
Wiek: 24 Dołączył: 05 Sty 2018 Posty: 310 Skąd: Miejsce na ziemi
Wysłany: 2022-06-22, 01:49
Co sprawiło? Po prostu przestałem z dnia na dzień. Teraz jest to już przeszło 2,5 roku. Głównie pomogła myśl, aby nie zabijać siebie, tylko innych. Dziwnie i może nawet źle to brzmi, ale pomaga nie obwiniać się na każdym kroku za, koloryzując, zabieranie ludziom na planecie tlenu. Wciąż pojawia się niekiedy myśl, chęć zrobienia sobie czegoś, jednak ten krótki akt zagłuszania bólu, który pozostawi po sobie widoczny ślad przeszłego cierpienia, nie jest zachęcający. Zawłaszcza jak teraz spojrzenie na ręce oraz biodra niekiedy zabiera mi dobry nastrój, jeśli takowy się pojawia. Strona kartki zapisana, nie chce jej wyrzucać, a jedynie przewrócić na drugą stronę i spróbować czegoś nowego, czegoś co sprawi, że będę chciał ją zachować.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Gru 2013 Posty: 1083 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-06-22, 21:00
Kiedy zaczynałam się ciąć miałam jakieś 13 lat. Nie potrafiłam przestać przez lata, miałam nawet kilkumiesięczne czy ponad roczne przerwy. Nie wiem skąd, ale wzięła mi się myśl, jeszcze kiedy byłam nastolatką, że jak wytrwam 2 lata to wtedy z tym wygram. I faktycznie tak było. Miałam przerwę około 4 lat, zrobiłam to raz (chyba chciałam zwrócić na siebie czyjaś uwagę, w bardzo niekonstruktywny sposób) i... mimo, że to zrobiłam, zupełnie nie dało mi to tego, co dawało kiedyś. Uznałam, że to dobry znak i że po prostu tego nie potrzebuję. Mimo tej wpadki, minęły już prawie kolejne dwa lata i wciąż nie czuję potrzeby wracania do tego.
Może wyda wam się to dziwne, ale próbowałam wygrać odwracając uwagę.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Wiek: 28 Dołączył: 17 Cze 2022 Posty: 390 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-10-11, 18:05
Musiało minąć duuuużo czasu, bo już nie pamiętam kiedy ostatni raz chwyciłam za żyletkę. Nie liczę.
Nie licząc naprawdę sporadycznych zadrapań do krwi to mogę o sobie powiedzieć, że tak, że wygrałam. I wygraną się czuję.
Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
Hmmm w moim przypadku niby dbanie o siebie w postaci ładnego ubierania, malowania paznokci, wychodzenia gdziekolwiek i chodzenia do grupy wsparcia, to nic nie znaczy bo i tak się tnę co jakiś czas mimo że nienawidzę blizn, bo nienawidzę samej siebie. Dbanie o siebie, to tylko przykrywka, że jest ok by inni nie gadali żem zaniedbana, a wręcz żeby postrzegali mnie jako osobę dbającą o siebie i nigdy by nawet nie powiedzieli, że mogę mieć problemy psychiczne. Więc jak widać nie w każdym przypadku dbanie o siebie powoduje poprawę samopoczucia psychicznego.