Wiek: 32 Dołączyła: 17 Mar 2015 Posty: 514 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2016-02-11, 13:51
Samotnik, Heh właśnie też ostatnio doszłam do takiego samego wniosku jak Ty. Na ogół staram się nie zacieśniać więzi z ludźmi a gdy teraz kogoś polubiłam i naprawdę chciałabym się zaprzyjaźnić to ta osoba ciągle mnie rani, mówi właśnie, że mam zrytą głowę i jestem dziwna. Jestem, no i co? Prócz mojej inności mam wiele do zaoferowania w przyjaźni. Normalność to rzecz względna. Normalne jest to co pospolite, a ja pospolita nie jestem. Mam zamiar wylać na tą osobę przysłowiowe wiadro zimnej wody , wiem, że będzie mi przykro jakiś czas lecz potem znów się uodpornię.
Zawód jest nieodzowną częścią mojego życia.
Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
LadyRed, podziwiam, że chcesz nadal kontynuować tą znajomość, ja nie chciałbym kolegować z człowiekiem, który mnie rani. Mnie konkretniej chodziło o sprawy związane z samotnością/alienacją. Nie wiem jakby zareagował przyszły znajomy, na informację, że od kilku lat nie mam kumpli, przyjaciół. Pierwsza reakcja to wielkie zdziwienie, zaskoczenie, brak zrozumienia czy chęci zrozumienia drugiego człowieka. "Jak to można nie mieć znajomych?" I natychmiastowe wycofanie ze znajomości, stracenie ochoty na poznanie, chociaż na jednym spotkaniu.
LadyRed napisał/a:
Zawód jest nieodzowną częścią mojego życia.
Tak bardzo brutalne i prawdziwe. Tylko czemu zawodów jest więcej?
Wiek: 32 Dołączyła: 17 Mar 2015 Posty: 514 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2016-02-11, 14:12
Samotnik, Nie, ja absolutnie nie chce kontynuować tej znajomości. Również nie mam przyjaciół i znajomych, co dziwi innych bo jestem bardzo kontaktowa. widać, nie dla mnie spółkowanie z innymi. chyba samotność jest dobrym i bezpiecznym wyjściem, lecz z drugiej strony nie chce być sama, boję się tego.
Czasem myślę, że to ja jestem do bani, dlatego mi nie idzie. Inni jakoś mają przyjaciół. Najgorzej jest jak to mi zaczyna zależeć, wtedy ja zaczynam się starać i wszystko diabli biorą.
Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
Tak sobie teraz zdałem sprawę, że automatycznie w drugim człowieku staramy się znaleźć same negatywne rzeczy, jeżeli jest ich mało, to nadal chcemy kontynuować znajomość i dostrzegamy pozytywne cechy. A powinno być na odwrót.
Musiałem źle zrozumieć fragment Twojego poprzedniego posta, przepraszam.
Nie wiem jak to opisać, ale w mojej głowie biją się dwa typy myśli. Wielokrotnie sparzony wcześniejszymi spotkaniami z ludźmi, a także przeżytymi doświadczeniami, jedne myśli mówią "nie staraj się i tak wyjdzie jak zawsze", drugie natomiast chcą coś zmienić "spróbuj, może to ta właściwa osoba", zawsze kończy się tak samo - negatywami.
Również wielokrotnie myślałem, że może to we mnie tkwi coś, iż ludzie w żaden sposób nie chcą się ze mną zaznajomić. To takie męczące. Gdy mi na kimś zaczyna zależeć, to wtedy ostatecznie dostaję dwa razy mocniej po d... , przekonuję się, że po raz kolejny nie warto było się angażować zbyt szybko.
Wiek: 28 Dołączył: 07 Mar 2015 Posty: 459 Skąd: śląskie
Wysłany: 2016-02-11, 21:34
Zdarza mi się jeszcze bać o to, że kiedyś zostanę sam (bardziej w sferze sercowej, bo znajomych mam dość sporo). Jednak stopniowo przyzwyczajam się do tego stanu.
Kiedyś bardzo się tym przejmowałem, jednak na dłuższą metę można z tego powodu wpaść w obłęd - zaakceptowanie pewnych rzeczy wydaje się lepszym wyjściem niż ciągłe wyrzuty sumienia. Bo na pewne sprawy nie ma się wpływu.
skłoniłaś mnie do refleksji i doszedłem do wniosku, że lepiej jest, jak jestem samotny w 4 ścianach, nie martwię czy znajomy przerwie kontakt z byle powodu lub powodu, że mnie nie rozumie/uważa, za nienormalnego.
Ja z tego powodu często tęsknie za samotnością. Miałem wtedy mniej zmartwień.
"- Pokaż mi blizny.
- Dlaczego?
- Chce zobaczyć ile razy mnie potrzebowałaś, a mnie nie było."
"Rodzimy się sami! Umieramy Sami!" - bycie schiziodalnym ma swoje plusy.
Zresztą uważam, że samotność równa się mniej komplikacji. Oczywiście czasami bym wyszła z kimś bo zabija mnie nuda, ale tak to nie pozwalam nikomu dominować w moim życiu.
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-02-13, 21:30
Wczoraj w drodze złapałam się na tym, że boję się być sama. Gdy mam kogoś obok siebie, to tego nie czuję, reszta świata może nie istnieć. Ale, gdy tylko zostaję sama... Momentalnie szukam kontaktu z kimkolwiek, byle nie być sama, bo aż mnie rozsadza od środka, gdy zostaję i nie mam nawet do kogo napisać.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Zaczynam się bać... czy po okresie nadziei... nie nastąpi zgon. Bo jakbym znów się zawiódł... nie przeżyłbym kolejnych porażek. Ludzie są czasem tacy bezinteresownie podli...
"Because he's the hero Gotham deserves, but not the one it needs right now. So we'll hunt him. Because he can take it. Because he's not a hero. He's a silent guardian. A watchful protector. A Dark Knight".
Ostatnio zmieniony przez 2016-02-15, 17:15, w całości zmieniany 1 raz
Wczoraj w drodze złapałam się na tym, że boję się być sama. Gdy mam kogoś obok siebie, to tego nie czuję, reszta świata może nie istnieć. Ale, gdy tylko zostaję sama... Momentalnie szukam kontaktu z kimkolwiek, byle nie być sama, bo aż mnie rozsadza od środka, gdy zostaję i nie mam nawet do kogo napisać.
Jakże dobrze znane mi uczucie.Najgorsze jak w takim dniu słyszysz dodatkowo pytania typu ale jak sam?wszystko z tobą w porządku?no bo przecież jak człowiek sam to nie może być normalny.
"Jak tu żyć? Kiedy iść nie mamy już dokąd i po co,
O czym śnić? Kiedy najgorsze koszmary przychodzą nocą"