Akurat trenera miałem takiego, że cieszę się, że wyszło jak wyszło. Zależało mu tylko na pieniądzach. Po 8 miesiącach treningów miałem zielony pas (po białym, białym z żółtą belką, żółtym, żółtym z zieloną belką) mimo, że zazwyczaj osiąga się ten poziom po 2 latach. On miał znajomości i zdałem egzamin nie umiejąc nawet układów na ten poziom... Ważne było tylko płacenie składek na miesiąc i wygrywanie zawodów, na treningach ciągle przypominał ile pieniędzy i na co trzeba przynieść... No i kiedy jedziemy na zawody i ile za wpisowe... Jego klub już upada, zawodnicy albo rezygnują albo idą gdzieś indziej.
Niefajna sytuacja, współczuję że trafiłeś na tak nastawionego gościa, chociaż myślę że taka postawa prędzej spowodowana była spadającym zainteresowaniem ludzi niż charakterem samego trenera. Sporo klubów jest w kiepskiej sytuacji, bo społeczeństwo nie jest tak chętne do sportu. Nie mówię tu o fitnessie, siłowni czy bieganiu, ale właśnie o sportach walki, sztukach walki i podobnych. Większość to pasjonaci, rekreacyjnie rzadko się komuś chce coś takiego robić, przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
MrocznyCień napisał/a:
Lubię widzieć jak ktoś się cieszy, nienawidzę jak ktoś jest przy mnie smutny. Lubię pomagać, bo bardziej cieszy mnie czyjeś szczęście niż swoje. Często wychodzę przez to na idiotę, naiwniaka i tak dalej, nawet takie słowa słyszałem od ludzi, którym pomogłem, ale nie ma sensu pisać. I wiecie co? Nie zmienię się.
Obyś spotkał na swojej drodze sporo osób które Cię za to docenią
Niefajna sytuacja, współczuję że trafiłeś na tak nastawionego gościa, chociaż myślę że taka postawa prędzej spowodowana była spadającym zainteresowaniem ludzi niż charakterem samego trenera. Sporo klubów jest w kiepskiej sytuacji, bo społeczeństwo nie jest tak chętne do sportu.
Nie do końca to jest prawdą. Ten człowiek prowadzi sesje treningowe w 3 miejscach już wiele lat i po prostu zaczął to traktować tylko jak pracę, a nie jak pasje. Jeden z jego uczniów założył własny klub, a od małego trenował pod okiem trenera. Później razem prowadzili klub, aż w końcu poszło o kasę i się rozdzielili. Uczeń przerósł mistrza i szybko zainteresowanie w jego klubie przewyższyło zainteresowanie w klubie "mistrza". Znacznie. Wiele osób nawet odeszło od "mistrza" do klubu "ucznia".
PersonaNonGrata napisał/a:
Obyś spotkał na swojej drodze sporo osób które Cię za to docenią
Dzięki za miłe słowa
Nigdy nie nastanie najlepsza pora na śmierć. Więc na co ja czekam?
Około 10 lat z przerwami. Karate, boks z elementami kick boxingu. Nie lubię się bić, ale też nie boję. Jak to mówią: morda nie szklanka. Bardziej boję się krzywdy ze strony bliskich. Rany zawsze się zagoją.
MrocznyCień, Klub Ci nie jest potrzebny, chyba że chcesz faktycznie w zawodach brać udział, jeśli nie to wystarczy zapał. Ja mam worek w garażu, komplet tarcz i sporo innych gadżetów, wystarczy dobry kumpel do pary. Miałem szczęście poznać kolesia który był dobry w te klocki i wiele mnie nauczył. Na zawody za późno dla mnie, ale dresy na osiedlu nie podskakują. Przez życie ciężko przebrnąć, ale nie dam się poniewierać jakimś chamom.
Ten człowiek prowadzi sesje treningowe w 3 miejscach już wiele lat i po prostu zaczął to traktować tylko jak pracę, a nie jak pasje.
To mi przypomina sytuację z hodowlami zwierząt rasowych .... niektórzy robią to z uczuciem aby mieć dobre zwierzęta i utrzymać linię w zdrowiu i wzorcu a niektórzy traktują to jako fabrykę pieniędzy.
Trenuję krav - magę już trzeci rok. Bardzo mi pomaga w sprawach związanych z aa. Nieraz po treningu czuję taki ból, że nie widzę sensu zadawania go sobie. I to jest ten dobry ból, który czyni mnie silniejszą. A przy okazji nie czuję się bezbronna wobec fizycznej agresji. Niedawno wyszłam obronną ręką z próby gwałtu. To, czego nauczyłam się na treningu pomogło mi w tym.
Nusquam, w tym roku nie mamy, bo nie ma odpowiedniej ilości chętnych.
Bardzo trudno jest zorganizować obóz wakacyjny dla studentów, skoro większość z nich w wakacje pracuje lub ma praktyki.
A czy to koniecznie musi być obóz 'dla studentów'? Nie może być po prostu 'dla dorosłych'? To mocne zawężanie grupy potencjalnych chętnych.
No właśnie mi chodziło o obóz dla dorosłych z tego karate. Przeważnie większość szkół karate organizuje takie obozy. Czasem tygodniowe, czasem dwu, ale zawsze coś.
Różnią się technika. Uderzamy inaczej, w sensie uderzenia, kopniecia są inne. Są oczywiście też takie które są takie same lub podobne. Za to Podstawy mamy takie same (np.na niskie stopnie). Również różnimy się kata. Wydaje mi się ze w szczególności moje seido bardziej się skupia na spokoju i oddechu, a kyokushin bardzej na okrzyku i walce. Na pewno nasz styl jest bardzej spokojniejszy.
"Wherever I end up after this... in whatever reality... all those moments between us were real, and they'll always be ours."