Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10456 Skąd: świat
Wysłany: 2021-12-17, 12:11
Sweden napisał/a:
Moje bez poglądów religijnych i bez spędów rodzinnych, raczej 2 dni odpoczywania.
U mnie podobnie. Z poglądów tyle, że sobie wypaśną kolację z moim zrobimy 24 grudnia, ale bez całodziennego stania przy garach.
Generalnie to mamy wszystko kupne - pierogi, jakieś ciacho, barszcz to z koncentratu będzie. Rybkę, wiadomo, ale my uwielbiamy ryby, to dziś i jutro na obiad mam karpia.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
R. de Valentin, wigilii nie będzie i opłatka też nie, ale normalnie obiad-kolację zjemy.
Euphoriall, kupno wszystkiego i posiadania już gotowego jest bardzo wygodne, mi po pracy też by nie chciało stać przy garach, chociaż mam chęć zrobić pierogi ruskie, tyle ich narobić by mi na długo po świętach zostały, więc czekam na przypływ mocy, jutro wolny dzień to może akurat wtedy.
Na sylwestra stanę przy garach, z tego samego powody by mi jedzenia na dłużej wystarczyło niż tylko jeden wieczór.
R. de Valentin, doceniam swoją niezależność w tym zakresie, że niczego nie muszę i mogę po swojemu w spokoju odpocząć. Cieszy mnie też to, że te święta wypadają w weekend.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1412 Skąd: Europa
Wysłany: 2021-12-17, 13:00
R. de Valentin, u mnie zawsze jest modlitwa, czytanie pisma, opłatek i ścisły post przed wigilią.
Marzę o świętach na luzie, bez tych religijnych pierdół. Strasznie dziwnie mi z tym, że ja niewierząca spędzam święta z super religijną rodziną. Ale u mnie w sumie od dawna, narzucanie swoich poglądów religijnych i nieakceptowanie odmiennych poglądów.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10456 Skąd: świat
Wysłany: 2022-01-05, 11:44
Delphi napisał/a:
A nie jest im przykro że dla własnej przyjemności zmuszają/ proszą/ oczekują, żebyś robił coś wbrew sobie?
Wiem, że R. powinien się wypowiedzieć, ale tak sobie pomyślałam, że jak ktoś nie jest wierzący to nie jest z tym związany emocjonalnie, więc przyjście na obiado-kolację (perspektywa niewierzącego) do rodziców gdzie u drugiej strony to wieczerza symbolizująca wiarę (prespektywa rodziców) nie jest przymusem, zaprzeczeniem zasad itd. Oczywiście piszę tu o przypadku, gdzie obie strony szanują swoje uczucia i poglądy, ale czasy inkwizycji ponoć już za nami.
Podobną sytuację mam w rodzinie tyle, że w kwestii chrztu. Moja siostra sobie założyła, że ja będę matką chrzestną, jeżeli będzie miała dziecko. Powiedziałam "spoko, dla mnie żaden problem, tyle, że to powinna być osoba wierząca, to jakoś takie zakłamane to by było". Sama stwierdziła, że rzeczywiście nie bardzo, bo pokazówki nie są dla niej.
O ile do wigilijnego stołu zasiąść może każdy człowiek bez względu na wiarę tak tym "przewodnikiem wiary" ciężko, by była to osoba nie bardzo w temacie siedząca. I w obu przypadkach nie musi dochodzić do przymusu itp. Ja wyznania religijne interpretuje jako coś poza mną, bez emocji, ale coś, co jest - są na całym świecie świątynie, kraje co mają przepisy prawa pod religię pisane, na kulturę, historię też ogromne wpływy miały i mają.
Tutaj problem myślę, że leży w wzajemnym szacunku. Tylko i aż.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
A nie jest im przykro że dla własnej przyjemności zmuszają/ proszą/ oczekują, żebyś robił coś wbrew sobie?
Dobre pytanie. Oni nie wiedzą, że nie lubię tych świąt.
Nie chodzi mi o jakieś zaprzeczenie zasad, dla rodziców to raczej taka świecka gwiazdka. Wigilia po prostu działa na mnie depresyjnie (to nie to samo co kiedyś, magia zniknęła, babci już nie ma, starzejemy się, przypominają mi się dawne lata, które nigdy nie wrócą itd)