Chciałbym być w stowarzyszeniu, lecz nie wiem jak i co bym mógł wnieść od siebie, mój system pracy może kolidować czasami, moge i chce pomóc innym. Lecz kiedy mam być tylko zaznaczony w rubryce iż jestem członkiem stowarzyszenia to odpadam.
Wiek: 32 Dołączył: 02 Maj 2014 Posty: 341 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-08-16, 08:36
Lady Emaleth napisał/a:
Jak to miło, że dwie osoby, które absolutnie nie zamierzają brać w tym udziału, mówią innym, że mają się wziąć do działania, bo przeciwnym razie są "hałastrą". Normalnie przednie.
Po pierwsze, jakim cudem wyczytałaś coś takiego z mojego posta?
Litości... Nie mówię innym że mają się wziąć do działania, bo inaczej będą hałastrą - tylko żeby kontynuowali to co zaczęli bo inicjatywa jest tego warta. Nie ogarniam jak można nie zrozumieć takiego prostego przekazu.
tylko żeby kontynuowali to co zaczęli bo inicjatywa jest tego warta
Abstrahując już od faktu, że ja mam osobowość narcystyczną i dla mnie istotny jest wizerunek, to obiektywnie, poza zaangażowaniem członków, pomysłem i motywacją do działania, jedną z najcenniejszych rzeczy jakie posiadają wszelkiego typu organizacje i stowarzyszenia jest właśnie wizerunek. A ten wizerunek w obecnej chwili jest po prostu fatalny. I jeżeli wizerunek stowarzyszenia nie jest szanowany przez samych członków stowarzyszenia, to dla mnie taka inicjatywa nie ma racji bytu. Wiem, że w Polsce dyskurs publiczny polega praktycznie wyłącznie na wzajemnym obrzucaniu się błotem, wyciąganiu jednostkowych przykładów i generalizowaniu ich na całą grupę oraz zamiataniu wszystkich problemów pod dywan, to jednak nie jest to moim skromnym zdaniem właściwy kierunek. Jeżeli to ma tak wyglądać, że przy każdym konflikcie międzyludzkim wewnątrz organizacji, sprawy będą w krzywdzący dla wizerunku sposób wywlekane na zewnątrz, a następnie powszechnie obowiązującą postawą będzie "Polacy nic się nie stało", to nie wiem kogo i jak my mamy przekonać, że jesteśmy poważną organizacją, która zajmuje się czymś na poważnie. Inicjatywa może i być zacna, ale ta inicjatywa ma "twarz" i ta twarz nie powinna się kojarzyć w taki sposób, w jaki będzie kojarzona po wczorajszym dniu. Z internetów nic nie znika - rzecz raz opublikowana trwa w sieci "wiecznie". Co jeżeli dyrektor szkoły, w której będziemy chcieli działać postanowi nas "sprawdzić" i wyczyta tyle, że segregujemy członków, strzelamy fochy i sami ze sobą nie jesteśmy w stanie się dogadać? Co jeżeli stowarzyszenie rozkwitnie, zaproszą nas do mediów i ktoś wtedy przy całej Polsce nam zarzuci "a ja to słyszałem, że wy łamiecie prawo i działacie niezgodnie z własnym statutem"?
Proponuje zakończyc tego typu rozmowy. Może napiszcie co macie a co wam brakuje w stowarzyszeniu?
<<< Dodano: 2014-08-16, 09:51 >>>
Na dzień dzisiejszy, ile jest członków owego stowarzyszenia. Czy już macie pomoc prawną?
<<< Dodano: 2014-08-16, 10:14 >>>
Poprostu jak coś to moge pomagać z boku.
<<< Dodano: 2014-08-16, 10:19 >>>
Odnośnie nazwy to myśle że Długi Rękaw idealnie pasuje i odzwierciedla to o co dokładnie chodzi.
<<< Dodano: 2014-08-16, 10:35 >>>
Gdyż "Rudy Kot"... Hmmm pojawia się pytanie a co to? odpowiadasz... Po czym słyszysz a kolejne stowarzyszenie nie rób tego to złe, wspierajmy dzieci itp... Długi Rękaw przyciagnie właśnie rzesze nauczycieli i rodziców i nie tylko.
Chciałbym się spytać czy stowarzyszenie ma się odnosić wyłącznie do aa? Skoro jest to inicjatywa forumowa, a strona ta porusza także inne tematy, to dlaczego w scenariuszu nie uwzględnić ich?
Bo jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.
Poza tym... widać wiele osób nie doczytało lub nie zrozumiało... głównym celem stowarzyszenia nie ma być bezpośrednia pomoc osobom autoagresywnym... ma być edukowanie nauczycieli, pracowników służby zdrowia czy rodziców czym jest autoagresja.
Bo jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.
Z tym się zgodzę, główna tematyka by zanikała, ale dodatkowa edukacja rodziców, chyba nie jest taka zła.
Pomyślałem, że blizny przypominają szczeble, może uwzględnić w nazwie jakąś drabinę?
A zmieniamy nazwę tego pomysłu/tej inicjatywy na długi rękaw? Bo była spora dyskusja na ten temat... Może by się zacząć odgrzebywać od tego?
Co mamy z tego na obecną chwilę?
Cytat:
Potrzebuję:
- 15 osób, które oficjalnie będą członkami. Minimum.
- Księgowego (z uprawnieniami na pełną księgowość),
- Prawnika,
- Źródeł finansowania,
- Psychologa/ psychiatry do konsultowania działań stowarzyszenia, ewentualnego udzielania wywiadów lub prowadzenia szkoleń. Nie chodzi mi o prowadzenie poradni zdrowia psychicznego, ale o uświadamianie 'zdrowych'.
- Osób, które chcą działać: najlepiej pełnoletnich, które nie boją się zadzwonić do urzędu, czy opowiadać o aa, powierzone zadania wykonują w miarę terminowo i sumiennie, potrafią się wykazać inicjatywą, będą zdolne zapłacić kilka zł miesięcznej składki, a jak będą jeszcze mieć jakieś umiejętności (od PHP po robienie witraży, a zwłaszcza uprawnienia pedagogiczne), to będzie idealnie. (zakładam umieszczenie w statucie zapisu, że osoby niepełnoletnie będą mogły być członkami wspierającymi... nie wiem jak rozwiązać kwestię zgody rodziców),
- Strony internetowej (marzy mi się przejęcie fejsowego 'wiemosamookaleczeniu' i jakiś malutki dzialik na forum...),
- Pomysłów, mnóstwa pomysłów - na to skąd brać pieniądze i na co je wydawać...
- Pewnie mnóstwa spraw, o których zapomniałam na chwilę obecną, ale uzupełnię, jak mi się przypomni.
To jest w ogóle do zrealizowania? Czy niepotrzebnie odkopałam temat?
czarną-linia, generalnie sprawa jest do zrealizowania, ale nie przez nas. Wyszło przy tym tyle wzajemnej prywatnej niechęci ( ), jakichś konfliktów formalnych, braków, których ze względu na nasze odchyły nie mogliśmy przeskoczyć, że dla zdrowia psychicznego nas wszystkich trzeba było zamknąć interes zanim ruszył.
Ale pomysł jest nadal dobry. Jeśli znajdzie się dobry przywódca i znajdzie ludzi bardziej zdrowych lub będzie umiał opanować chorych, to będzie mógł to ładnie poprowadzić... ale ja nie dam rady. Oddałam nawet prowadzenie fanpejdża (i go odlajkowałam), bo w pewnym momencie było to dla mnie hmm... zbyt trudne emocjonalnie. Mogę najwyżej służyć tej osobie swoimi pomysłami, bo sporo ich miałam.