Lubię placki i jego pekińczyk zainspirowali mnie do założenia tematu o męskości, więc pewnie pojawią się osoby zainteresowane rozmową o kobiecości.
Słucham opinii na temat:
Co to jest kobiecość?
Co czyni kobietę kobietą?
Czy to zależy od wieku, czy jest się kobietą od urodzenia, a może od jakiegoś wiekopomnego wydarzenia typu wyrośnięcie zębów mądrości?
Czy osoba trzecia może ująć/dodać kobiecie kobiecości? A może zachowanie lub wygląd? A choroba w wyniku której staje się bezpłodna?
Macie jeszcze jakieś nurtujące was pytania w tym temacie, o których ja zapomniałam, a chcecie poznać opinię ogółu?
Panie, czujecie się kobieco?
I moje ulubione pytanie:
Czy można powiedzieć, że kobieta, która musi na każdym kroku podkreślać i udowadniać swoją kobiecość jest jej pewna? Czy może właśnie dlatego, że nie czuje się w pełni kobietą musi się ciągle tą kobiecością popisywać?
Mnie osobiście wydaje się że kobiecość to jest stan umysłu. Jeżeli kobieta nie czuje się dobrze sama ze sobą to pewnie nie czuje się kobietą. Musi akceptować samą siebie. Np kobiety które na skutek choroby straciły przydatki albo pierś- często taka kobieta traci poczucie własnej kobiecości, nie czuje się pełnowartościowa i zazwyczaj droga do wyjścia z takiego stanu jest długa i kręta. A takie pustaki co podkreślają kobiecość przy pomocy ciuchów i grubej warstwy tapety- odpier****jące się jak szczur na otwarcie kanału chyba po prostu ukrywają w ten sposób swoje niskie poczucie wartości. Więc kobiecość to poczucie własnej wartości, akceptacja siebie i pewność, że nic nikomu nie trzeba udowadniać- podobnie jest w przypadku mężczyzn, z tym że oni mimo wszystko potrzebują zapewnienia od np swojej jobiety, że są męscy. Przynajmniej mój M. tak ma, choć dobrze wie co mu powiem (będę się z niego nabijać choć nie powinnam, ale potem mówię co trzeba )
Moim zdaniem kobiecość (w większej mierze) to mentalność. Dojrzałość psychiczna, umiejętność racjonalnego podejmowania decyzji, samodzielność i podejście do życia. Jednak składa się na to również wygląd zewnętrzny. Kobiece kształty, które czasem możemy podkreślić kredką do oczu (z umiarem).
Oczywiście ma tutaj znaczenie wiek. Bo dzisiejsze 14 latki które robią z siebie na siłę młode dorosłe, nosząc buty na wysokim obcasie, torebki dla starszych pań, sto kilo pudru i cienia do powiek. Są one co najwyżej żałosne i i trywialne.
Wiek: 30 Dołączyła: 23 Sie 2012 Posty: 490 Skąd: warmińsko-mazurskie
Wysłany: 2012-11-03, 13:55
Jak dla większości dla mnie kobiecość to stan umysłu. ?wiadomość tego, że jest się atrakcyjną. Nie tylko pod względem fizycznym - również psychika kobiety, jej zachowanie, dodaje jej kobiecości. Oczywiście bez dwóch zdań zgadzam się z tym, że bez dekoltów do pępka, mini ledwie zasłaniających tyłek, 15cm szpilek i ton tapety, kobieta jest kobieca.
Agresja jest dynamiczna, jak crescendo w muzyce. Zło jest nieruchome.
rozwielitka, nie wypadnie. chodzi o to, by czuła się dobrze taką, jaka jest i miała świadomość swojej kobiecości, bo to przecież nie tylko ubiór, ale i styl bycia i sposób poruszania się. od tego, jak postrzegamy samych siebie zależy to, jak widzą nas inni.
Chloe napisał/a:
Mercy sądzę, że taka, która nie ma cycków ma krótkie włosy też może być kobieca.
żywy przykład:
Agyness Deyn. prześliczna jest i bardzo kobieca, choć jakoś niespecjalnie podkreśla swoje kształty i można by pokusić się o stwierdzenie, że ubierają ją męsko.
Nie wpadłabym na to, żeby obecność lub nieobecność tatuażu w ogóle rozpatrywać jako czynnik sprzyjający kobiecości lub ją negujący.
Mniej więcej tak jak kolor włosów.
myślę, że "kobiecość" to złe słowo, by określić bycie kobietą. jaką kobietę nazwiemy kobiecą? taką, która jest atrakcyjna, delikatna, pociągająca. nie każda kobieta musi być kobieca, co oczywiście nie sprawia, że tą kobietą nie jest.
Ja szczerze powiem, że nie lubię np. kobieco się ubierać. Wkurza mnie, że ludzie dziwnie patrzą, jak założę szeroką bluzę czy męski podkoszulek... Ale po prostu wtedy nie muszę słuchać np. trąbiących samochodów na ulicy co nagminnie zdarza się na obcasach.
Nie wiem, jak określić kobiecość, ale wiem, że nie zawsze chyba się w nią wpasowuje. Po prostu nie lubię określeń, że kobieta nie powinna np. palić (lub chociaż nie pokazywać się z kiepem w buzi) czy bluźnić.
Uważam to za sztuczne i tandetne. Wolałabym móc korzystać z wolnej woli swobodnie.
rozwielitka, czasami nie wiem co myśleć czytając Twoje pytania. Upośledzenie nie występuje raczej u mnie, zaczęłabym się martwić jednak gdybym nie umiała zrozumieć tak prostego postu, jak ten mój wyżej. Przemyśl to sobie.
Wyjaśnię Ci jednak lub chociaż nakieruję, żeby było szybciej. Chodziło mi o ubiór i pogląd pewnej części społeczeństwa, że kobieta powinna zakładać ładnie dopasowane stroje bo wtedy właśnie jest kobieca. Szerokie podkoszulki, które uwielbiam nosić + bluzy + duże adidasy wykluczają mnie.