Nie natknęłam się na ten temat, a jeśli jednak jest to bardzo przepraszam
Cytat:
Mizofonia (z gr. misos - nienawiść, phone - dźwięk), inaczej SSSS (Selective Sound Sensitivity Syndrome) jest jednym z rodzajów nadwrażliwości na dźwięki. Chory na mizofonię doznaje silnie negatywnej emocjonalnej reakcji w odpowiedzi na określone odgłosy, szczególnie te wydawane przez innych ludzi, jak np.: głośny oddech, chrapanie, mlaskanie, pociąganie nosem, chrząkanie itp. Reakcję tę opisuje się często jako niemożliwą do opanowania mieszaninę złości i lęku, połączoną z psychicznymi i somatycznymi objawami reakcji walki i ucieczki. Osoba z mizofonią może nie tolerować różnej ilości dźwięków, przy czym najtrudniejsze do zniesienia są z reguły odgłosy wydawane przez najbliższych.
Słyszeliście o czymś takim, a może znacie kogoś takiego lub sami macie podobne objawy?
Nie wiem jak ty. Mało ludziom wierzę
Mam wrażenie, że się gubią, kiedy mówią szczerze
Czuję, czuję, że pulsują moje bzduromierze.
Ostatnio zmieniony przez Ella 2016-05-12, 15:31, w całości zmieniany 1 raz
Takie odgłosy w pewnej mierze chyba każdego irytują. Mlaskanie przy jedzeniu odbiera apetyt współbiesiadnikom, pociąganie nosem (i połykanie smarków ) jest po prostu obrzydliwe, a chrapanie nie pozwala spokojnie zasnąć osobie, z którą dzieli się łóżko.
Vanilla, do póki nie masz przemożnej chęci wbicia widelca w oko, to chyba jest OK.
Brr, od razu na myśl przychodzi mi łamanie styropianu i drapanie widelcem po talerzu. U innych zazwyczaj denerwuje mnie chrapanie i ten wspomniany głośny oddech - szczególnie w autobusie.
Ja słuch mam wyjątkowo wyczulony i drażni mnie dosłownie wszystko. Oprócz wyżej wspomnianych: mlaskania i chrapania, czy głośnego oddechu (potrafię wyjść z pokoju, gdy ktoś robi to zbyt donośnie) denerwuje mnie również odgłos szurania ołówkiem/długopisem po kartce papieru, deszczu, a czasem nawet odgłosy wydawane przez zwierzęta, czy siostrę śpiewającą w drugim pokoju.
Nie mogę się skupić, gdy nie mam absolutnej ciszy, wszechobecne dźwięki całkowicie mnie rozpraszają, sprawiają, że staję się nerwowa i rozdrażniona.
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy - swoje smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10456 Skąd: świat
Wysłany: 2014-03-19, 11:23
Taki patologiczny wręcz lęk przed dźwiękami (nie mam tu na myśli agresora przez mlaskanie, bo to żadne zaburzenie) to kojarzy mi się z filmem "Kod Merkury" i tym autystycznym dzieciakiem.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Kiedy ktoś pociąga nosem, mlaska, chrząka, gada sam do siebie, strzela palcami, stuka paznokciami, pół godziny pisze smsa i nie wyłączy dźwięków klawiatury, szura nogami, chrapie albo kaszle mi prosto w twarz:
"Cudowne" dźwięki typu odbijanie, mlaskanie, połykanie swoich glutów, chrząkanie to z dawien dawna wywoływały we mnie obrzydzenie i aktywnego agresora. To mi się wydaje całkiem "naturalne" i wyrywają mi się komentarze na ten temat za każdym razem, gdy ktoś przegina. Raz musiałam nieźle nakombinować, aby dostać zaliczenie z jakiegoś wykładu i ćwiczeń, na które nie mogłam chodzić, bo prowadzący regularnie połykał swoje gluty. Kiedy przemawiał do nas przez mikrofon w dobrze nagłośnionej sali, to naprawę marzyłam jedynie o papierowej torbie, do której będę rzygać, aż w końcu przestałam się pojawiać.
Dostaję również mdłości w bardziej prozaicznych sytuacjach, kiedy słyszę, jak ktoś oddycha, westchnie, przeżuwa (kulturalnie), połyka, pije... Posiłki z kimkolwiek to horror, przesiadywanie w ciszy też, brzydzę się nawet swojego oddechu na tyle, że dostaję automatycznie odruchu wstrzymywania powietrza przy większym wysiłku aby nie słyszeć swojego sapania. I aby nie słyszeli go inni. Przy wzmożonej aktywności fizycznej nie kończy się to dobrze.
Owszem, drażnią mnie dźwięki mlaskania, siorbania, odbijania, chrząkania, pociągania nosem. Chyba, jak wielu innych.
Coraz częściej do szewskiej pasji doprowadzają mnie takie dźwięki (o których pisała wyżej Mustela Nivalis), jak głośniejsze westchnienia, przełykanie, przeżuwanie. Z każdą chwilą narasta we mnie coraz większa irytacja, aż w końcu zjawia się złość.
łamanie styropianu i drapanie widelcem po talerzu.
Gdy ktoś ma zamiar rozpakowywać coś, co jest zabezpieczone styropianem, uciekam, bo nie jestem w stanie znieść tego dźwięku. Na samą myśl o tym ciary mnie przechodzą.